mgr Anna Gabłońska
16 czerwca 2003 r.

Czasopisma drugiego obiegu w zbiorach BU KUL

 mgr Anna Gabłońska, BU KUL, 16.VI 2003 r.   wykład o polskich czasopismach drugiego obiegu    mgr Anna Gabłońska, BU KUL, 16.VI 2003 r.   wykład o polskich czasopismach drugiego obiegu

Kustosz mgr Anna Gabłońska, autorka opracowania
podczas prezentacji czasopism drugiego obiegu ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej KUL,  16 VI 2003 r.

 

 

Wstęp

Celem tego opracowania jest prezentacja czasopism drugiego obiegu w zbiorach naszej biblioteki. Wykład ten mieści się w cyklu prezentacji zbiorów specjalnych, albowiem omawiane dziś czasopisma stanowią taki właśnie zbiór: zarówno pod względem formalnym (są wyłączone z ogółu czasopism i przechowywane w specjalnie wydzielonej części magazynu), jak i pod względem merytorycznym (obejmują prasę ukazująca się poza cenzurą w czasach PRL-u, a konkretnie w latach 1976-1990).

 

 

1. Istniejące bibliografie i opracowania

  Istnieje niewiele opracowań i bibliografii dotyczących tego tematu, ponieważ prasa opozycyjna jest obiektem badań dopiero od niedawna - oficjalnie od 14 lat, nieoficjalnie od około 20. Należy jednak wymienić na początku dwie fundamentalne pozycje: Wojciecha Chojnackiego (pod pseudonimem Józefa Kamińska) 'Bibliografia publikacji podziemnych w Polsce 13 XII 1981 – VI 1986' (w tomie drugim, opublikowanym już pod własnym nazwiskiem i przy współpracy Marka Jastrzębskiego, zawarto okres 1 I 1986 - 31 XII 1987), wydana w 1988 roku w Paryżu przez wydawnictwo Editions Spotkania, oraz dwie prace Adama Konderaka: 'Bibliografia prasy Solidarności 28 VIII 1980 - 12 XII 1981' i 'Bibliografia prasy opozycyjnej w PRL do wprowadzenia stanu wojennego' (pierwsza została wydana w roku 1990 przez Oficynę Wydawniczą Fundacji Solidarności Regionu Środkowowschodniego, druga - w roku 1998 przez Wydawnictwo UMCS - w Lublinie). Autorzy obu tych prac korzystali ze zbiorów naszej biblioteki. Profesor Chojnacki uważał, że nasz zbiór czasopism opozycyjnych jest największy i najlepszy, lecz ze zrozumiałych względów (aby nas nie dekonspirować) nie wymienił Biblioteki Uniwersyteckiej KUL w wykazie źródeł do swojej bibliografii. Natomiast pan Adam Konderak był wieloletnim pracownikiem naszej biblioteki. Jego praca jest pionierska i dotąd stanowi podstawowe źródło dla kolejnych badaczy. W roku 2001 Biblioteka Narodowa wydała 'Bibliografię niezależnych wydawnictw ciągłych z lat 1976-1990'. Jest to, jak dotychczas, najobszerniejsza bibliografia, bowiem zawiera 4.338 tytułów czasopism, jednakże w wykazie źródeł bibliograficznych ukazuje zaledwie 20 opracowań – co dowodzi jedynie, że prace nad tą tematyką są dopiero rozpoczęte. Przygotowując to opracowanie korzystałam również z pracy Szczepana Rudki 'Poza cenzurą: wrocławska prasa bezdebitowa 1973-1989' (wyd. 2001).

 Adam Konderak:   Bibliografia prasy 'Solidarności'   28 VIII 1980 - 12 XII 1981    Adam Konderak:   Bibliografia prasy opozycyjnej w PRL   do wprowadzenia stanu wojennego    Józefa Kamińska (Wojciech Chojnacki):   Bibliografia publikacji podziemnych   w Polsce 13 XII 1981 - VI 1986    Wojciech Chojnacki, Marek Jastrzębski:   Bibliografia publikacji podziemnych   w Polsce, t.2, 1 I 1986 - 31 XII 1987    Bibliografia niezależnych   wydawnictw ciągłych   z lat 1976 - 1990

Bibliografie prasy niezależnej z lat 1976 - 1990

 

 

2. Definicje: drugi obieg, samizdat, prasa opozycyjna, prasa podziemna, prasa bezdebitowa, prasa wolnościowa, prasa solidarnościowa.

  Na początku należy zdefiniować pojęcie czasopism "drugiego obiegu". Wydawnictwa wychodzące bez zgody cenzury określano różnie. Najdłuższy, bo ponad stuletni rodowód ma termin "bibuła". Wywodził się on od nazwy cienkiego papieru, na którym drukowano wydawnictwa, przywożone w drugiej połowie XIX w. do zaboru rosyjskiego, bez zezwolenia carskiej cenzury. Termin ten spopularyzował Józef Piłsudski w książce z 1903 roku pod tym samym tytułem (dalej zamieszczam ciekawy cytat z tego opracowania). Inne częściej używane nazwy to: drugi obieg (według twórców tego określenia do pierwszego obiegu należały wydawnictwa koncesjonowane przez władze) oraz wydawnictwa lub druki bezdebitowe, konspiracyjne, nieocenzurowane, niezależne, opozycyjne, podziemne i tajne. Rzadko posługiwano się pochodzącym z języka rosyjskiego terminem "samizdat", będącym skrótowcem od słów sam izdaju (sam wydaję), oznaczającego przepisywanie tekstów na maszynie do pisania i rozpowszechnianie ich bez zgody cenzury. [...] Słowo "bezdebitowe" wywodzi się od terminu "debit", które oznacza prawo rozpowszechniania wydawnictw zagranicznych na terenie danego państwa. Zezwolenia tego w PRL udzielał urząd cenzury, nie miały go m. in. polskie publikacje emigracyjne ukazujące się na Zachodzie i to właśnie one przez dłuższy czas były określane mianem druków bezdebitowych. Z czasem nazwy tej zaczęto używać do określania wydawnictw wychodzących w kraju bez zgody cenzury. Termin ten przyjęła część wydawców bezdebitowych, o czym świadczy to, że przynajmniej trzy pisma nosiły tytuł 'Bez debitu'. Nazwa ta wydaje się też odpowiednia z tego względu, że słowo od którego pochodzi, dotyczy tylko działalności cenzury [1].

  Tradycje publikacji konspiracyjnych są w Polsce stare: w XVI wieku były to druki reformacyjne, w XVII wieku - literatura mieszczańska tzw. rybałtowska, a od schyłku tegoż wieku do połowy XVIII wieku wydawano potajemnie druki zwrócone przeciw dynastii saskiej. W okresie Targowicy nastąpił rozkwit literatury niepodległościowej, antyrosyjskiej. Wydawnictwa konspiracyjne ukazywały się następnie we wszystkich trzech zaborach aż do uzyskania niepodległości w 1918 roku. Również w okresie międzywojennym drukowano nielegalnie czasopisma, książki i druki ulotne, głównie wydawane przez komunistów, a po roku 1933 także przez organizacje narodowe.

  Konspiracyjna akcja wydawnicza rozwinęła się na szerszą skalę podczas ostatniej wojny, przede wszystkim pod okupacją niemiecką i radziecką. [...] Kolejny rozwój literatury nielegalnej, wydawanej poza zasięgiem cenzury nastąpił w PRL. Na szerszą skalę miało to miejsce trzykrotnie: od lipca 1944 roku do końca roku 1949, od czerwca 1976 roku do 12 grudnia 1981 roku i od wprowadzenia stanu wojennego aż do roku 1991. W pierwszym okresie ukazało się blisko 300 tytułów czasopism, kilkadziesiąt broszur i kilkaset druków ulotnych [2].


1. Szczepan Rudka, Poza cenzurą, PWN, Wrocław 2001
2. Stefan Pastuszewski, Daniel Rudnicki, Czasopiśmiennictwo w województwie bydgoskim w latach 1980-1992,
    Bydgoszcz, 1993

 

 

3. Periodyzacja

• lato 1976 - sierpień 1980
• wrzesień 1980 - 12 grudnia.1981
• 13 grudnia 1980 – 1989 (a nawet do zniesienia cenzury - sierpień 1990)

  Istotnym przełomem w odrodzeniu się niezależnego ruchu wydawniczego był rok 1976. W czerwcu tego roku władze ogłosiły dużą podwyżkę cen żywności, co wywołało wystąpienia i bunty robotnicze, zwłaszcza w Warszawie i Radomiu. Zostały one bardzo brutalnie stłumione, a wielu ich uczestników zasiadło w ławach sądowych. W tej sytuacji zawiązał się Komitet Obrony Robotników (KOR), złożony z intelektualistów i inteligencji, który organizował pomoc represjonowanym. Zrazu KOR publikował apele i oświadczenia do społeczeństwa, a od września 1976 roku zaczęto regularnie wydawać tytuły: 'Komunikat Komitetu Obrony Robotników', 'Biuletyn Informacyjny' (V 23226), 'Robotnik' (V-23204) [3].

  Tak lapidarnie ujmuje początki niezależnej prasy w owym czasie aktywny uczestnik tych wydarzeń, Seweryn Blumsztajn (w rozmowie z Michałem Okońskim, opublikowanej w Magazynie Kulturalnym Tygodnika Powszechnego nr 10 [59], 30 września 2001: 'KOR: Robiliśmy niemożliwe'): "...W tym czasie [początek 1977 r.] istniał już 'Biuletyn Informacyjny'. Zaczęliśmy od znalezienia dziesięciu ludzi, z których każdy przepisywał go na maszynie w dziesięciu kopiach: jak szedłeś do Jacka [Kuronia], już z podwórka słychać było stukot klawiszy i bez przerwy dzwoniący telefon. Potem [był] kolejny etap, kiedy zdecydowaliśmy się na podpisywanie tekstów nazwiskiem. Wreszcie szok przejścia na powielacz: opory, bo przepisywanie miało w sobie element integrujący, formacyjny. Pojawiają się zawodowi dziennikarze: Jurek Zieleński, Wojtek Adamiecki, Kazimierz Dziewanowski, Janka Jankowska. No i masz poczucie rezonansu: pamiętam taki tekst Piotra Topińskiego o bagnach nadbiebrzańskich – że nie wolno ich meliorować... Parę tygodni po nas o sprawie napisała 'Polityka'".

  Wydawcami pism bezdebitowych kierowała przede wszystkim chęć powiadomienia opinii publicznej o działalności opozycyjnej w ich środowiskach (w różnych grupach, dzielnicy, zakładzie pracy itp.) oraz potrzeba zwalczania monopolu informacyjnego oficjalnych środków masowego przekazu. Zdaniem wielu działaczy opozycji tworzenie niezależnego od władz obiegu informacji było jedną z najważniejszych metod walki z panującym w Polsce reżimem komunistycznym [4].

  Nowością wprowadzoną przez KOR była jawność działania; nazwiska i adresy członków tego ugrupowania były zamieszczane w każdym numerze biuletynu. KOR przełamywał nie tylko monopol informacyjny państwa, lecz przyczyniał się także do obalenia psychologicznej bariery strachu w społeczeństwie.

  W drugiej połowie lat siedemdziesiątych ujawniły się kolejne grupy opozycyjne i kolejne pisma wydawane poza zasięgiem cenzury. W 1977 r. zawiązał się Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), którego członkowie wydawali miesięczniki 'Opinia' (V-21165) i 'Gospodarz' (V-22313) – pismo przeznaczone dla wsi; częściowo z ROPCiO związane były: 'Bratniak' (V-22314) – pismo studenckie, 'Droga', 'Gazeta Polska', 'Aspekty' i 'Rzeczpospolita'. W początkach 1978 roku w Katowicach i Gdańsku powstały Komitety Założycielskie Wolnych Związków Zawodowych. Komitet katowicki wydawał czasopismo 'Ruch Związkowy', a gdański - 'Robotnik Wybrzeża' (V 23245). Oprócz tych pism, związanych z określonymi grupami społeczno-politycznymi, wychodziły następujące nieocenzurowane periodyki: 'Głos' (V-C1095) – miesięcznik społeczno-polityczny, 'Postęp' (V-23195) – kwartalnik polityczny, 'Puls' – nieregularny kwartalnik polityczny, 'Spotkania' (V-23-213; V-25488) – Niezależne Pismo Młodych Katolików (wydawane przez środowisko lubelskie związane z KUL), 'Indeks' (V-23206) – pismo studenckie, 'Zapis' (V-23197) – pismo literackie, 'Krytyka' – kwartalnik polityczny.

 Lublin: SPOTKANIA - Niezależne Pismo   Młodych Katolików, 2 poł. lat '70.    Lublin: SPOTKANIA - Niezależne Pismo   Młodych Katolików, 2 poł. lat '70.    Lublin: SPOTKANIA - Niezależne Pismo   Młodych Katolików, 2 poł. lat '70.

Te i następne przykłady stron tytułowych i okładek czasopism drugiego obiegu nie są dokładną ilustracją
wymienianych w tekście tytułów i stanowią jedynie poglądową prezentację zjawiska prasy niezależnej w PRL.

  Pierwsze numery wielu z tych pism były przepisywane na maszynie; wnet jednak pojawiły się podziemne wydawnictwa dysponujące coraz lepszą techniką drukarską. Do najbardziej znanych i dynamicznych oficyn wydawniczych należały: Niezależna Oficyna Wydawnicza (NOWA), Głos, Krąg, Wydawnictwo Polskie Konstytucji 3-go Maja, Biblioteka Historyczna, Krakowska Oficyna Studentów (KOS), ABC i inne. Warto w tym miejscu wspomnieć, że oficyna NOWA powstała w Lublinie jako Nieocenzurowana Oficyna Wydawnicza i pierwsze komunikaty KOR były drukowane tutaj, jak również pierwsze trzy numery Zapisu. Gdy studiujący w Lublinie współzałożyciele NOWEJ (m.in. Mirosław Chojecki) wrócili do Warszawy, "zabrali" wydawnictwo ze sobą; przeprowadzkę zaznaczając niewielką zmianą nazwy.

  Od strajków w lipcu i sierpniu 1980 r. oraz porozumień sierpniowych można wyodrębnić drugi etap rozwoju prasy opozycyjnej. Istniejące już czasopisma istniały nadal i rozwijały się, zaczęła natomiast powstawać tzw. "prasa solidarnościowa". Świadomie blokowany przez władze dostęp "Solidarności" do środków masowego przekazu powodował, że obieg informacji w Związku był ograniczony.

  Najszybszym i zarazem najłatwiejszym sposobem komunikacji "masowej" były ogłoszenia ścienne. [...] Tablica z przypinanymi kartkami z tekstem ręcznie pisanym, maszynowym czy powielaczowym była przez cały okres podstawowym i charakterystycznym dla "Solidarności" środkiem komunikowania się. Z tego źródła przekazu powstały czasopisma posierpniowego masowego ruchu społecznego. Proces ich przekształcania, tak samo jak i proces przemian świadomości społecznej w tym okresie, był powolny, etapowy.

A. Pierwszym etapem było pojawienie się serii ulotek, kartek powielaczowych, wydawanych najczęściej dzień po dniu, mających – zamiast jeszcze nie istniejącej winiety tytułowej – nazwę nadawcy oraz nazwę rodzaju przekazywanej informacji (komunikat). Istnieje już w tym przypadku periodyczność (ponieważ występuje seria komunikatów), lecz nie ma redakcji (dokładniej – nie jest zaznaczone jej istnienie). Powstają one i zanikają wraz z pewnym, ściśle określonym wydarzeniem społecznym. Jest to najczęściej strajk, bywa nim też gotowość strajkowa czy chociażby marsz protestacyjny. Tę formę periodyku można nazwać [...] "protoczasopismem". Nie ma ono jeszcze wielu cech czasopisma, ma już jednak niezbędną dla prasy cechę – intencjonalną bądź rzeczywistą periodyczność.

 Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.

B. Następny etap rozwoju osiągnęły periodyki, które mają szerszy zakres zainteresowań, a także tytuł, numerację, datę wydania oraz redakcję. Ich istnienie (podobnie jak "protoczasopisma") jest jednak związane nadal z jednym, bardzo ważnym dla danej społeczności wydarzeniem – np. strajkiem okupacyjnym, zjazdem organizacji itp. (tego typu wydarzenia wytwarzają sytuację wyjątkowości, nadzwyczajności). Podobnie jak w przypadku "protoczasopism", ich publikowanie ściśle związane jest z czasem trwania jednego zjawiska – mają już jednak wiele cech czasopisma. Można zatem ten typ nazwać "czasopismami niezwyczajnego wydarzenia".

 Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.

C. Pozostałe periodyki mają już wiele cech czasopism "normalnych": redakcję (o mniej lub bardziej płynnym składzie), datę i numerację, winietę tytułowa itp. Różnicami najbardziej widocznymi są cechy zewnętrzne. Inna jest technika druku – jest to powielacz, niekiedy offset lub ksero. Nie jest to przedsięwzięcie uzależnione tylko od woli, finansów i środków władz organizacji. Poszczególne elementy składające się na końcowy produkt – praca redakcji, surowce (papier, farba itd.) – były często dostarczane bezpłatnie; ukazywanie się zatem tego rodzaju periodyków zależało wyłącznie od pasji, chęci, zaangażowania ludzi chcących poświęcić swój czas na wydawanie swojego czasopisma. Można zatem nazwać tego typu prasę "czasopismami inicjatywy społecznej". Ukazywanie się takich periodyków zależało nie tylko od sprawności zorganizowania zespołów ludzkich, ale i od poczucia sensu działania.

 Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.

D. Do ostatniego rodzaju prasy można zaliczyć czasopisma, które posiadały stałą, etatową redakcję, wydawane były w znacznych nakładach, choć nieporównywalnych z nakładami np. dzienników partyjnych. Miały one już wszelkie atrybuty czasopism – oprócz sposobu rozpowszechniania ("do użytku wewnętrznego" lub "...wewnętrzzwiązkowego") [5].

Do tej grupy możemy zaliczyć: 'Solidarność: Biuletyn Informacyjny' (V-23238), 'Tygodnik Solidarność' (V-01025), 'Biuletyn Informacyjny' (V-23235) – wyd. Międzyzakładowa Komisja Założycielska NSZZ "Solidarność" Regionu Środkowo-Wschodniego, 'Informator' (V-23825) – wyd. Biuro Informacji Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ "Solidarność" [red. m.in. Maciej Sobieraj], 'Informator Strajkowy KUL' (V-25014), 'Komunikat' (V-31726) – wyd. Komisja Informacji NZS KUL, 'Kronika Wydarzeń' (V-23541) – wyd. Komisja Informacji NZS KUL, 'Biuletyn NZS' (V-23539) – wyd. w Lublinie, 'Z Dnia Na Dzień': serwis informacyjny NSZZ "Solidarność" we Wrocławiu (V-25047), 'Rolnik Niezależny' (V-25790), 'Krzyż Nowohucki' (V-23591), 'Korzenie' (V-23247) – wyd. przez Środowisko Młodej Inteligencji Katolickiej w Szczecinie.

 Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.

  Dzień 13 grudnia 1981 roku sprowadził całą tę prasę do podziemia. Okres konspiracyjny prasy opozycyjnej można podzielić na kilka podokresów. W pierwszym, trwającym do drugiej połowy 1982 r., kiedy więzienia opuściła większość internowanych działaczy opozycji, można mówić o edytorstwie chaotycznym, przypadkowym, efemerydalnym i mało konsekwentnym. Lata 1983 - 1986 to okres walki z systemem głównie przez prasę. Większość represjonowanych w tym okresie obarczana była "winą" nielegalnego edytorstwa. Momentem przełomowym był rok 1986, kiedy nastąpiło ożywienie w czasopiśmiennictwie konspiracyjnym. [...] Można nawet mówić, że od 1986 r. datuje się swoista tolerancja władz wobec prasy konspiracyjnej, co w pierwszej fazie zaowocowało ożywieniem tego ruchu, ale potem ruch – według zasady "to co dozwolone, to nieatrakcyjne" – nieco osłabiło. Tym bardziej, że liberalizacja umożliwiła prasie legalnej publikację dotychczas zabronionych treści. Prasa konspiracyjna nie mogła w żaden sposób konkurować z prasą wielkonakładową. Z tego też względu część wydawców, redaktorów i autorów zajęła się edytorstwem książek, pogłębiających świadomość kręgów opozycji; część przeszła do działalności politycznej. Istotne ożywienie w czasopiśmiennictwie nielegalnym nastąpiło w połowie roku 1988 i potem, kiedy to na fali przygotowań do "okrągłego stołu" 5. kwietnia 1989 r. zaczęły ujawniać się zakładowe, lokalne i regionalne struktury NSZZ "Solidarność". Wraz z zakończeniem rozmów "okrągłego stołu" skończył się konspiracyjny okres prasy opozycyjnej, a z uwagi na wciąż jeszcze istniejącą cenzurę, można mówić o okresie bezdebitowym ("do użytku wewnętrznego"), choć jego kontrola ze strony władz była nieporównywalnie słabsza niż w latach 1980-1981. Za zakończenie tego okresu uważa się czas wyborów czerwcowych w 1989 r., a formalnie - datę zniesienia cenzury (31 sierpnia 1990 r.) [7].

 Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.

  Przykłady tytułów czasopism stanu wojennego i późniejszych: 'Jaruzela' (V-C 112), 'Zomorządność' (V-C110), '13 Grudnia' (V C58), 'Krecik; pismo dla dziatwy' (V-C367), 'Kret: pismo internowanych' [w obozie w Uhercach] (V-C108), 'Magazyn Aktualności Krajowych': przegląd prasy niezależnej (V-C439), 'Pod Prąd: miesięcznik młodzieży szkół średnich' (V-C772), 'Podziemna Gazeta Politechniki Gdańskiej' (V C127), 'Szkoła Podziemna' (V-C473), 'Świt: młodzieżowa bibuła dla wszystkich' (V-C476), 'Wieś Solidarna' (V-C87), 'Wieszcz: miesięcznik literacko-historyczny' (V-C509), 'Wojenniak' (V-C69), 'Wolna Kultura' (V C334).


3. Wydawnictwa podziemne w powojennym Krakowie, Kraków, 1993
4. Szczepan Rudka, Poza cenzurą, PWN, Wrocław 2001
5. Roman Bäcker, Opis niezależnej prasy Torunia, w: Acta Universitatis Nicolai Copernici, z. 231 (1991 r.)
7. Stefan Pastuszewski, Daniel Rudnicki, Czasopiśmiennictwo w województwie bydgoskim w latach 1980-1992,
    Bydgoszcz, 1993

 

 

4. Techniki składu i druku

• maszynopis
• techniki powielaczowe
• druk offsetowy

  Charakterystycznym dla wolnych inicjatyw wydawniczych zjawiskiem było przenikanie się procesów i ról. W najprostszych technikach powielania (maszynopisy) skład już był drukiem, autorzy powielali sami swoje teksty, będąc ich redaktorami, w końcu je kolportowali. Pewna specjalizacja, która w końcu nastąpiła, nigdy nie była całkowita; niezależni wydawcy, silnie powiązani emocjonalnie i ideowo (ideą wolnego słowa!), nie dzielili się na odrębne grupy "autorów", "redaktorów" i "drukarzy", mimo wszystko stanowiąc wewnętrznie spójne środowiska. Z kolei "amatorskość" ich działań (żeby nie powiedzieć - "amatorszczyzna") nie upoważnia do stosowania wielu formalnych kryteriów, branych zwykle pod uwagę przy opisach i ocenach procesów edytorskich. Naczelnym wymogiem ich działań nie była edytorska poprawność czy elegancja, lecz skuteczność, wyrażona poprzez dotarcie do czytelnika.

  "Większość pierwszych druków bezdebitowych przepisywano ręcznie lub na maszynach do pisania. [...] Techniką druku o większej wydajności był szmajgert, zwany również powielaczem kieszonkowym. Do powielania tą metodą potrzebna jest cienka folia aluminiowa (stosowano również folię śniadaniową) oraz [cienki i drobnoziarnisty] papier ścierny. Podkładając pod folię papier ścierny, należało na maszynie napisać potrzebny tekst (bez stosowania taśmy). W folii powstawały otwory mające kształt znaków pisarskich. Po takim przygotowaniu matrycę należało położyć na kartkę papieru, na górę kawałek filcu lub flaneli nasyconej środkiem barwiącym. Po przeciągnięciu wałkiem po flaneli środek barwiący przedostaje się przez otworki w folii, dając odbitkę. Metodą tą można otrzymać około 300 egz. odbitek z jednej matrycy. Jest ona jednak bardzo prymitywna, otrzymane odbitki są mało czytelne. [...] Gdy brakowało maszyny, do wypisywania tekstu na matrycę używano igły, szpilki, [a nawet...] gwoździa.

  W innej technice powielania folię plastikową (najlepsza była folia śniadaniowa sprzedawana w rolkach) naciągano i naklejano na ramkę wycięta z dykty lub innego materiału. Kładziono ją następnie na dyktę, tak by stykała się z nią folią. Od góry do brzegów ramki naklejano arkusz poliniowanego papieru przebitkowego, a pod folię papier ścierny. Długopisem z wkładem kulkowym wpisywano na przebitkę tekst. Należało pisać pismem starannym, mocno naciskając długopis, nie niszcząc jednak papieru. W ten sposób powstawała matryca. Po wpisaniu tekstu przebitkę zrywano. Tak przygotowaną ramkę przymocowywało się na zawiasach (zrobionych z plastra) do dykty, matrycą do dołu. Podkładano papier pod folię, po której przesuwano – mocno przyciskając – tampon z waty nasączonej farbą. [...] Powielone opisaną powyżej metodą odbitki były dobrej jakości. Z jednej matrycy uzyskiwano zazwyczaj ok. 3000-4000 czytelnych odbitek. W technice tej można było również powielać wielobarwne plakaty, stosując do każdego koloru inną matrycę. Jeśli był dostęp do maszyny, to można było folię z papierem ściernym i papierem przebitkowym wkręcić w maszynę, na której należało pisać bez taśmy barwiącej. Nie bez znaczenia było również to, że wszystkie niezbędne materiały można było bez kłopotu nabyć w sklepach, najczęściej gospodarstwa domowego.

  Jedną z częściej wykorzystywanych technik było powielanie białkowe. Zadecydowała o tym prostota oraz dość duża wydajność tej metody. Elementem, od którego pochodzi nazwa, jest matryca białkowa, z której tekst przenoszono na papier. Składa się ona z japońskiej bibułki pokrytej powłoką białkową, bibuły oraz tekturowej podkładki. Stosowano matryce produkcji amerykańskiej, duńskiej, francuskiej, chińskiej w kolorze niebieskim (bardzo cenione) oraz polskie (białe). Te ostatnie były najgorsze. Nie można ich było dłużej przechowywać, gdyż nośnik białkowy szybko się rozkładał [...].

  Do powielania na matrycach białkowych wykorzystywano powielacze płaskie i bębnowe. Drukarze bezdebitowi posługiwali się najczęściej tak zwaną ramką (zwaną również sitem), będącą odmianą powielacza płaskiego. To tanie i proste w konstrukcji urządzenie można było zbudować w domowych warunkach, a w czasie eksploatacji szybko złożyć i rozłożyć. Jego wymiary oraz waga, niewielkie w porównaniu z innymi urządzeniami poligraficznymi, ułatwiały ukrycie go lub wyniesienie. W konspiracyjnych warunkach miało to duże znaczenie. Ramka składała się z dwóch głównych części. Pierwszą stanowiła prostokątna, ciężka deska o grubości kilku centymetrów i powierzchni niewiele większej od standardowej kartki papieru maszynowego, drugą była drewniana ramka. Pod spód deski przyklejano lub mocowano w inny sposób gumę, a na wierzchu filc. Przy krótszych bokach deski montowano zawiasy. Na nich mocowano ruchomą, drewnianą ramkę (stąd nazwa urządzenia).

 Ramka drukarska, tzw. 'wrocławska'

Tzw. ramka wrocławska; rys. R. Lazarowicz (za: Szczepan Rudka, Poza cenzurą, PWN, Wrocław 2001)

  U spodu ramki naciągano najpierw flanelę, a następnie warstwę tkaniny nierozciągliwej (na przykład jedwab lub szyfon). Przypinano je do dłuższych boków pinezkami. Przy krótszych krawędziach tkaninę zwijano na wierzch ramki i również mocowano. Następnie od spodu naciągano matrycę białkową i przymocowywano do krótszych boków ramki. Czynność tę należało wykonywać bardzo ostrożnie, by nie rozerwać delikatnej matrycy. Po zamontowaniu ramki na zawiasach całość była gotowa do drukowania. Na desce pod ramkę układano papier (około 150 kartek) i szpachlą lub wałkiem rozprowadzano na naciągniętej flaneli równą warstwę farby. Ramkę dociskano do papieru, po czym wałkiem przejeżdżano po flaneli. Farba dostawała się w ten sposób przez matrycę na papier. Zadrukowaną kartkę wyciągano po podniesieniu ramki, po czym ramkę ponownie opuszczano w dół i przeciągano wałkiem po flaneli. Czynności te powtarzano do wyczerpania się papieru, uzupełniając w miarę potrzeby na flaneli farbę. Na ramce drukowały zwykle dwie osoby. Pierwsza podnosiła i opuszczała ramkę oraz wyjmowała zadrukowany papier. Druga rozprowadzała wałkiem farbę. Przeciętnie w ciągu godziny w ten sposób drukowano około 200 - 300 kartek [...].

  Wydawcy posługiwali się także produkowanymi fabrycznie ręcznymi i elektrycznymi powielaczami bębnowymi. Przed Sierpniem '80 bardzo niewiele drukarni konspiracyjnych je posiadało. Później maszyny te docierały z Zachodu w formie darów lub kupowano je na czarnym rynku w kraju. Były to m.in. polskie powielacze PBR-56, wschodnioniemieckie progressy i zachodnioniemieckie pelikany, czeskie cyklosy, angielskie gestetnery [stosowane m.in. w Lublinie] oraz duńskie Rex-Rotary M4. Druk na tych powielaczach był wygodniejszy i szybszy. Miały wydajność kilkakrotnie większą niż ramki. Z jednej matrycy można było wydrukować do 6.000 odbitek. Ponieważ większość powielaczy podczas pracy wydawała charakterystyczny rytmiczny hałas, który dekonspirował podziemną drukarnię, więc maszyny te trzeba było wyciszać lub umieszczać w wyciszanych pomieszczeniach.

 Janusz Ruciński, ~ 1984 -   drukarz lubelskiej 'Solidarności'    Bernard Nowak, ~ 1984 -   drukarz lubelskiej 'Solidarności'

Drukarze prasy lubelskiej "Solidarności" - z lewej Janusz Ruciński, z prawej - Bernard Nowak; fot.: zbiory prywatne (JR)

  Wydawanie i drukowanie prasy opozycyjnej, szczególnie w latach '70. i podczas stanu wojennego odbywało się w warunkach głębokiej konspiracji. Tajne drukarnie zakładano często w piwnicach, na strychach, w domach prywatnych, a nawet czasami w mieszkaniach w blokach. Po znalezieniu odpowiedniego pomieszczenia dostarczano do niego stopniowo w kilku partiach niezbędne materiały i urządzenia. [...] Maszyny z powodu hałasu powstającego podczas drukowania wyciszano, umieszczając je na gąbkach lub dywanach. Dodatkowo uszczelniano okna, a niekiedy i drzwi; to ostatnie również ze względu na bardzo charakterystyczną, niemiłą woń wydzielaną przez farbę drukarską. Podobnie jak hałas towarzyszący pracy maszyn, zapach ten mógł doprowadzić do dekonspiracji drukarni. [...] Pomieszczeniem w przeciętnym, blokowym mieszkaniu najczęściej używanym do powielania była łazienka. Miała ona wywietrznik, przez który wydobywał się niemiły zapach farby. Dodatkowym atutem tego pomieszczenia był brak okna, co nie zmuszało drukującego do zaciemniania podczas nocnej pracy. Najważniejszą zaletą był jednak bezpośredni dostęp do bieżącej wody. Niekiedy powielano też w przedpokoju, który na ogół również nie miał okien. Drukiem w mieszkaniach zajmowały się przeważnie jedna lub dwie osoby, gdyż na pracę liczniejszej ekipy nie pozwalała ciasnota pomieszczeń. Poza tym częste odwiedziny większej liczby "gości" [w dodatku objuczonych plecakami] mogły szybko zwrócić uwagę sąsiadów i zdekonspirować lokal" [8].

  Tutaj można wspomnieć klasyczną broszurę Józefa Piłsudskiego pt. "Bibuła", której liczne przedruki krążyły szeroko w latach '80.; rady tam zawarte, jak się okazało, pozostały aktualne po upływie niemal wieku... "...I oto zbieraj papier potrzebny do produkcji, stopniowo, częściami, kalkuluj, czy niezbyt często się zachodziło do tego lub owego sklepu, zbieraj dane o sprzedaży papieru w mieście, ściągaj nawet papier z miast innych. Licz się następnie z tym, że częste przywożenie pakunków do mieszkania nie należy również do rzeczy konspiracyjnych...". Jolanta Wasilewska, w latach '80. pracowniczka Introligatorni naszej Biblioteki (wciąż pracuje w BU KUL), wspominała o technice pozyskiwania papieru: wraz z mężem objeżdżali małym fiatem sklepy GS (Gminnych Spółdzielni) w województwie, kupując po jednej ryzie podłego papieru "maszynowego"; w przypadku jego braku - co było regułą - kupowali papier "kancelaryjny" (formatu A3, w kratkę, po kilka wydzielanych arkuszy), przydatny potem na wymianę. W sklepach oczywiście udawali, że się zupełnie nie znają i zakupy robili osobno.

  Również późniejszy transport papieru (czystego do drukarni czy zadrukowanego do oprawy) wymagał specjalnych technik, a nawet pewnych mimicznych zdolności. Gdy mim łudzi widza rzekomym ciężarem jakoby niesionej wyimaginowanej paczki, tak wydawca (drukarz, kolporter) musiał przed sąsiadami i otoczeniem odgrywać sceny swobodnego spaceru z lekkim pakunkiem ("niosę klosz do żyrandola, jest w dużym pudełku ale nic nie waży"), podczas gdy w rzeczywistości na jednym palcu dyndało kilka ryz ciężkiego papieru).
 
 W podziemnej drukarni:   wszędzie piętrzyły się   ryzy zadrukowanego papieru    W podziemnej drukarni:   powielacz gotowy do pracy    W podziemnej drukarni:   powielacz pracował na okrągło    W podziemnej drukarni:   gazetka gotowa, teraz książki

Jedna z drukarni lubelskiej "Solidarności"; gdy gazetka była już wydrukowana, na powielaczu produkowano książki (fot. JR)

  "Powielanie, w zależności od objętości i nakładu drukowanego wydawnictwa, trwało od jednego dnia do ponad tygodnia. Najkrócej powielano gazetki zakładowe. Ich nakład często nie przekraczał 500 egzemplarzy, a objętość dwóch (czterech) stron. Doświadczonemu drukarzowi [wyprodukowanie takiego nakładu] zajmowało przeciętnie kilka godzin. Przy powielaniu grubszych periodyków [...] sporo czasu zabierało składanie i zszywanie. [...] Po zakończeniu druku niszczono makiety, matryce oraz nieudane odbitki, najczęściej je paląc" [8].

  Druk offsetowy, jako stosunkowo kosztowny i technologicznie kłopotliwy w "polowych" warunkach, rzadziej znajdował zastosowanie w podziemiu. Jeżeli jednak był stosowany, to raczej do produkcji książek. Inna sprawa, że wykorzystywano offset (a nawet druk typograficzny ze składem linotypowym!), przy czym produkcja odbywała się potajemnie w państwowych najczęściej zakładach graficznych.


8. Szczepan Rudka, Poza cenzurą, PWN, Wrocław 2001

 

 

5. Kolportaż

  Rozpowszechnianie druków było dla wydawców bezdebitowych przedsięwzięciem najbardziej skomplikowanym. Wymagało stworzenia sieci kolportażu i zaangażowania dużej liczby osób. Nawet podczas szesnastu miesięcy legalnego istnienia "Solidarności" wiele środowisk nie ujawniło wszystkich swoich struktur, również tych, związanych z kolportażem. [...] Kolporterzy stanowili najliczniejszą i najbardziej ruchliwą grupę. Byli też najbardziej narażeni na dekonspirację i aresztowanie, nigdy bowiem nie byli pewni, czy osoba, której przekazywali bibułę, nie jest wrogo nastawiona do opozycji lub – co gorsza – nie współpracuje albo pracuje w SB bądź MO. [...] Kolporterom zwracano uwagę, że powinni pamiętać o docieraniu do osób mających rozległe kontakty. Na dużą skalę akcję rozpowszechniania [wydawnictw] bezdebitowych prowadzono w przedsiębiorstwach, na wyższych uczelniach i w szkołach średnich [9]. Dyrektor Paluchowski wspomina, że dziedziniec wewnętrzny KUL był miejscem takiego kolportażu. Tam zawsze znajdował się ktoś, od kogo można było nabyć świeżą (lub nieznaną) prasę drugiego obiegu.


9. Szczepan Rudka, Poza cenzurą, PWN, Wrocław 2001, s. 68-80

 

 

6. Podziały

 ze względu na zasięg

• pisma środowiskowe: np. zakładowe: głównie biuletyny informacyjne, studenckie: 'Indeks' (V-23206), 'Bratniak' (V 22314), harcerskie: 'Harcerzem Być' (V-C1063), uczniowskie: 'Uczeń Polski' (V-23243), 'Zamojszczak' (V-C1073), 'Krecik: pisemko dla dziatwy' (V-C367);

• branżowe: np. kolejarskie: 'Lokomotywa' (V-C897), rolnicze: 'Gospodarz' (V-22313), 'Miedza' (V-C903), 'Wieś Solidarna' (V C87), nauczycielskie: 'Tu Teraz: pismo oświaty niezależnej' (V 24673), 'Kontakty: pismo nauczycieli oświaty niezależnej' (V C114), uczelniane: 'KULier' (V-23248), duszpasterstwa akademickiego: 'List do przyjaciół' – Kraków (V C-658), 'Listy spod 4' (V C411), bibliotekarskie: 'Marginalia' (V-23319), 'Res: pismo NSZZ Solidarność przy Bibliotece Jagiellońskiej' (V-25035);

• ogólne: 'Opinia' (V-21165), 'Głos' (-C-1095), 'Robotnik' (V23204), 'Wolne Słowo' (V-23249);

• inne: w esperanto – 'Informilo' (V 25272), 'Švičado' (V C793), po ukraińsku (wyd. w Lublinie), 'Gazeta Dźwiękowa' (V-C181) - ukazująca się na kasetach magnetofonowych, a następnie przepisywana na maszynie. Tu mała dygresja: pan Maciej Sobieraj – redaktor Informatora (V 23825 – wyd. Biuro Informacji Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ "Solidarność") wspomina o czymś, co nazwał "gazetą mówioną". Otóż podczas pierwszego zjazdu "Solidarności" w gdańskiej hali Olivii relacje z tego zjazdu reporter przesyłał do Lublina drogą telefoniczną. Telefon był podłączony do dwóch kolumn głośnikowych, które zostały wystawione na zewnętrzny parapet okna mieszkania przy ulicy Królewskiej. W ten sposób do mieszkańców Lublina błyskawicznie docierały wieści zjazdowe, a nawet całe wystąpienia poszczególnych delegatów. Dziś nazwalibyśmy to raczej bezpośrednią transmisją, ale uświadamia nam to jakiej pomysłowości i operatywności wymagało omijanie państwowego monopolu na informację.

 Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.

 ze względu na zawartość

• biuletyny informacyjne i komunikaty: 'Komunikat KOR', 'Solidarność: Biuletyn Informacyjny Regionu Środkowo-Wschodniego' (V-23235), 'Solidarność: Biuletyn Informacyjny' – Gdańsk (V-23238), 'Biuletyn NZS' – Lublin (V-23539), 'Informator Strajkowy KUL' (V-25014), 'WiK: Wiadomości i Komentarze' – Lublin (V-C66);

• kulturalne, literackie lub historyczne: 'Spotkania' (V-25488), 'Zapis' (V-23197), 'Kultura niezależna' (V-C273), 'Punkt: almanach gdańskich środowisk twórczych' (V-22691), 'Warszawskie Zeszyty Historyczne' (V C883), 'Obecność' (V-C255);

• satyryczne: '13 Grudnia' (V-C58), 'Jaruzela' (V-C112), 'Zomorządność' (V-C110), 'Pomruk: pismo satyryczne' (V-26753), 'Strachy na Lachy' (V-C23235);

• przegląd prasy: 'Magazyn Aktualności Krajowych' (V-C439).

 Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.    Przykłady pism drugiego obiegu   PRL, lata '70. i '80. XX w.
 

 

 

7. Zbiory BU KUL:

• liczebność
• tworzenie, gromadzenie, uzupełnianie
• opracowanie
• przechowywanie

  W zbiorach naszej biblioteki znajduje się ponad 1500 tytułów czasopism opozycyjnych i z dumą można stwierdzić, że jest to jeden z najbogatszych zbiorów w kraju – tym cenniejszy, że tworzony (w miarę możliwości) systematycznie od samego początku, to jest. od połowy lat siedemdziesiątych. Wiele pism - jak np. 'Spotkania' (V-23216; V-25488), 'Zapis' (V-23197), 'Aneks' (V-25266) - od swoich pierwszych numerów pojawiało się w naszej bibliotece i od razu były przekazywane do zbiorów i na bieżąco katalogowane. Odbywało się to oczywiście w dość konspiracyjnych warunkach. Czasopisma trafiały do nas za pośrednictwem zaufanych kolporterów, często nieodpłatnie, lecz za niektóre tytuły trzeba było płacić. Według relacji ówczesnego dyrektora biblioteki – pana Paluchowskiego istniał wtedy (za zgodą rektora KUL) specjalny tajny fundusz na pozyskiwanie wydawnictw drugiego obiegu. Z czasem grono kolporterów powiększyło się i mieliśmy już swoich stałych dostawców z różnych stron Polski: Warszawy i Mazowsza, Wybrzeża, Łodzi, Wrocławia, Katowic, Szczecina. Dyrektor Paluchowski korzystał ze swoich licznych kontaktów i z każdej podróży przywoził "całe walizki nielegalnych druków". Także współpracownicy i przyjaciele naszej biblioteki często dostarczali nam materiały bezdebitowe – również z zagranicy (jak np. nasz niedawny gość Otto Sagner). W takich przypadkach czasami korzystaliśmy z uprzejmości zaprzyjaźnionych celników.

  Otrzymywaliśmy również dary od indywidualnych ofiarodawców, którzy uznawali, że właśnie nasza biblioteka jest odpowiednim miejscem do przechowywania i gromadzenia tego typu dokumentów. Szczególnie po ogłoszeniu stanu wojennego wiele osób pozbywało się swoich zbiorów bojąc się rewizji, a jednocześnie pragnąc zabezpieczyć swoje kolekcje przed konfiskatą i zniszczeniem. Obecnie zbiór nasz jest powiększany w trojaki sposób: poprzez dary, zakupy (ostatni duży zakup miał miejsce w roku 2002) i sporadycznie poprzez wymianę.

  Katalogowaniem na bieżąco zajmowali się pracownicy Oddziału Czasopism. Jak wynika z relacji pani Anny Grabowskiej, która była wtedy kierowniczką tego działu – odbywało się to ukradkiem w Czytelni Czasopism (dział nie miał wtedy jeszcze swojej pracowni). Istniało niebezpieczeństwo donosu do SB, ponieważ często w tej Czytelni przesiadywał "konfident dyżurny". Śmiało można powiedzieć, że opracowywanie czasopism opozycyjnych było pracą niełatwą, wręcz pionierską, ponieważ tego typu wydawnictwa ze zrozumiałych względów nie podawały wielu istotnych danych: miejsca wydania czy wydawcy, często zmieniały tytuły, podtytuły, szatę graficzną, częstotliwość, format. Powszechnie więc stosowano odsyłacze, czasem po kilka do jednego tytułu. (Na marginesie warto wspomnieć, że podobną pracę, tj. tworzenie katalogu czasopism opozycyjnych, wykonywała w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie pani Wiesława Pazurowa). Istnieje odrębny inwentarz i odrębny katalog (dostępny w Oddziale Czasopism) czasopism wydawanych podczas stanu wojennego; pozostałe czasopisma opozycyjne są uwidocznione w ogólnym katalogu czasopism, lecz udostępnia je tylko nasz dział. Po opracowaniu poszczególne tytuły były pakowane do teczek (gdyż pojedynczy numer zawierał najczęściej jedną, dwie, lub najwyżej kilka kartek) i przechowywane w miejscu niedostępnym dla czytelników. Do końca roku 1989 z tego zbioru można było korzystać tylko i wyłącznie za zgodą dyrektora biblioteki. Swoją drogą jest swoistą przewrotnością historii fakt, że druki, których głównym zadaniem była walka o wolność, trafiły "za kratki" (bo tak nazywamy miejsce w Magazynie, gdzie przechowujemy czasopisma cymeliowe).

 

 

8. Zakończenie

  Przywołałam w tym opracowaniu jedynie pojedyncze, przykładowe egzemplarze naszego bogatego specjalnego zbioru czasopism opozycyjnych. Choć tak niepozorne – są bezcennym świadectwem minionych czasów i stanowią materiał źródłowy do powstających dopiero opracowań i analiz zarówno z najnowszej historii Polski, jak i z historii czasopiśmiennictwa. Jednak niektórzy badacze kwestionują wartość prasy bezdebitowej jako pewnego źródła historycznego, zarzucając jej zbytnią emocjonalność i stronniczość. Rzeczywiście, z punktu widzenia badań historycznych, w prasie tej nie należy więc doszukiwać się zbyt wielu wiarygodnych źródeł o faktach, a bardziej o stanie wiedzy, o emocjach i sposobie pojmowania świata, o opiniach okazjonalnych i sądach środowisk opozycyjnych. Można więc powiedzieć, że była to, niezależnie od treści, prasa polityczna, bowiem wprzęgnięta została w walkę jednych grup społecznych przeciw drugim, a także w walkę o zdobycie świadomości tzw. milczącej większości. Prasa ta, mając niezwykle silnie rozbudowaną funkcję informacyjno-wychowawczą, demaskowała propagandowo zmanipulowane informacje z oficjalnych środków przekazu, podawała wiadomości z akcji podziemia, piętnowała kolaborantów i wykonawców represji, zapobiegała szerzeniu się defetyzmu, uczyła zasad konspiracji, obnażała słabości i błędy systemu "realnego socjalizmu" [10].

  Pragnę tu jednak zwrócić uwagę na jeden bezsporny fakt. Otóż o ile w książkach, nawet pochodzących z tego okresu, mamy do czynienia zazwyczaj z uogólnieniem i spojrzeniem z pewnej perspektywy, o tyle korzystając z czasopism – szczególnie z tych o dużej częstotliwości ukazywania się – możemy prześledzić procesy w trakcie ich powstawania: dzień po dniu, etap po etapie – z ich początkową niedookreślonością, meandrycznością i bocznymi dróżkami donikąd. Sądzę, że ten rodzaj wiedzy jest równie cenny dla rzetelnego badacza.
   Prasa podziemna w zbiorach BU KUL:   niektóre tytuły przetrwały do dziś

Niektóre tytuły prasy podziemnej przetrwały do dziś

 Autorka opracowania, VI'2003   kustosz mgr Anna Gabłońska
 
  Dlatego zbiór nasz wymaga szczególnej troski, jak każdy rodzaj zbioru specjalnego. Mam tutaj na myśli zarówno troskliwe przechowywanie, jak i gromadzenie i uzupełnianie naszej bogatej kolekcji. Czasopisma opozycyjne bardzo często były wydawane na byle jakim papierze, drukowane farbą złej jakości (czasami produkowaną w sposób chałupniczy), zazwyczaj przeszły przez wiele rąk, nim do nas trafiły, dlatego są bardzo podatne na uszkodzenia fizyczne.

  Druga sprawa - nasz zbiór wciąż nie jest jeszcze kompletny ani zamknięty. Wymaga rozbudowania – i to zarówno poprzez uzupełnianie posiadanych tytułów brakującymi nam numerami, jak i pozyskiwanie czasopism, których jeszcze nie posiadamy. W dalszej perspektywie warto byłoby zaplanować opracowanie i wydanie choćby skromnego katalogu
Anna Gabłońska
←   Autorka podczas prezentacji
czasopism drugiego obiegu,
BU KUL, 16 czerwca 2003 r.


10. Stefan Pastuszewski, Daniel Rudnicki, Czasopiśmiennictwo w województwie bydgoskim w latach 1980-1992,
     Bydgoszcz, 1993




Opracowanie i redakcja: Jan Krzysztof Wasilewski
Autor: Jan Wasilewski
Ostatnia aktualizacja: 17.09.2008, godz. 21:54 - Artur Podsiadły